37 - 2010-04-03 17:52:35

Mo¿e zjada j± z g³odu.

To jest g³ód bycia noszon± na rêkach przez niezwyk³ego, silnego mê¿czyznê. On ma romans z kolejn± kursantk± szukaj±c± ksiêcia, ona próbuje odej¶æ, on mówi, ¿e to by³o z rozpaczy, bo mia³a dla niego za ma³o czasu, gdyby nie to, toby na tamt± nawet nie spojrza³. I ona ukojona wraca. Zjad³a znów swoj± czekoladê.

Co siê musi staæ, ¿eby przejrza³a na oczy?

Jedna odejdzie, gdy on zacznie w jej towarzystwie ogl±daæ telewizjê, druga na pierwszy sygna³, ¿e on zauwa¿a inne kobiety, trzecia, gdy j± zdradzi lub uderzy, a inna bêdzie trwaæ do koñca. Na niektóre najskuteczniej dzia³aj± nieregularne wzmocnienia - raz na jaki¶ czas adoracja, kwiaty, wyznania, szalona noc - i dziêki temu ona wierzy, ¿e uczucie trwa, tylko komputer czasem siê zawiesza. Ale s± ludzie, którzy uwa¿aj± za normê moraln± trwanie przy wspó³ma³¿onku, jakikolwiek by on by³. Uwa¿aj±, ¿e jest wa¿ny powód, niezale¿ny od przymiotów lub defektów partnera, by zostaæ w zwi±zku. I nie musi to byæ chore.

Bo ona nie liczy na to, ¿e on siê zmieni, tylko chce z nim byæ?

Na przyk³ad. Albo z innych wa¿nych dla niej powodów, niezwi±zanych z nim, z tym, jaki on siê okaza³, tylko z jej religi±, ¶wiatopogl±dem, warto¶ciami. I ma do tego prawo, choæby nawet on by³ najgorszy, poni¿a³, oszukiwa³. Ale je¿eli mówi: 'On siê na pewno zmieni, nie wiem, co siê z nim sta³o, to przej¶ciowe, on taki nie jest' - wtedy trwa w kosztownej iluzji niszcz±cej ¿ycie jej i jemu.

Jemu te¿?

Utwierdza go to w przekonaniu, ¿e cokolwiek by zrobi³, nikt mu nie postawi granic. Zaczyna uwa¿aæ, ¿e w tym, co robi, nie ma niczego niew³a¶ciwego, ¿e ona chce, ¿eby j± tak traktowa³, ¿e to jest w³a¶ciwe. No i przez to on te¿ jest pozbawiony szansy na prawdziwy zwi±zek.

I to siê nigdy nie skoñczy?

Czê¶æ osób przychodzi do gabinetu, bo zosta³a porzucona. Porzucony mówi: 'Rzeczywi¶cie mówi³a, ¿e jak jeszcze raz tak j± potraktujê, to odejdzie. Ale nie odchodzi³a! My¶la³em, ¿e nigdy mnie nie zostawi'. Niektórzy, ¿eby zmieniæ swój sposób prze¿ywania emocji, my¶lenia, ¿ycia, musz± przej¶æ destabilizacjê, czyli na przyk³ad rozstanie. I to jest dla nich szansa rozwoju.

A dlaczego ona w koñcu odesz³a?

Przekroczony zosta³ próg wytrzyma³o¶ci. Czasami jest on tak wysoki, ¿e to ju¿ patologia. Komu¶ takiemu mo¿na wszystko zrobiæ, a on i to wytrzyma. Inny z kolei ma ten próg bardzo nisko, czyli byle drobiazg go zniechêca. Takie osoby przekre¶laj± mo¿liwo¶æ wzajemnego wp³ywu.

Nie rozumiem.

On ma³o czyta, ci±gle siedzi przy komputerze. A dla nas ksi±¿ki s± wa¿ne. Mo¿emy powiedzieæ: 'Nie zniosê tego, zostawiê tego buca!'. Ale mo¿na te¿ pomy¶leæ, ¿e jak my kochamy ksi±¿ki, a on nas, to w koñcu miêdzy nim a s³owem drukowanym co¶ siê zadzierzgnie. Albo mo¿e on czyta wcale nie mniej ni¿ my, tyle ¿e na ekranie. Za niski próg oznacza, ¿e szukamy idea³u. A idea³, je¶li w ogóle jest osi±galny, mo¿e siê pojawiæ w naszym zwi±zku dopiero w miarê up³ywu czasu.

przegrywanie kaset vhs