37 - 2010-04-03 17:51:35

S± dziewczyny, które nieomylnie wytropi± partnera rokuj±cego najgorzej. Przyjd± do korporacji pe³nej m³odych, wolnych ludzi i zaraz uwik³aj± siê w zwi±zek na lata z ¿onatym, histerycznym i niewiernym

Z Zofi± Milsk±-Wrzosiñsk±, psychoterapeutk± w Laboratorium Psychoedukacji, rozmawia Joanna Sokoliñska

Zastanawia³a siê pani kiedy¶, jakie by³y dalsze losy Kopciuszka? Co siê wydarzy³o po stu dniach od ¶lubu?

Po stu dniach to jeszcze ¿adne ma³¿eñstwo, nic prze³omowego nie musia³o siê zdarzyæ. Przyjemna idealizacja mog³a trwaæ w najlepsze. Wszystko jej sprzyja³o: przelotne spotkania w nierealnym ¶wiecie, wyj±tkowa pozycja partnera, jego nag³a ku ukochanej sk³onno¶æ. Przedsiêwzi±³ tak wiele, by j± zdobyæ - no, to ju¿ musi byæ prawdziwa mi³o¶æ. W ba¶ni to wystarcza. W prozie realistycznej raczej nic by z tego zwi±zku nie wysz³o.

To jak jest w ¿yciowej prozie?

Spotykamy ksiêcia, czyli, dajmy na to, instruktora na obozie nurkowym. Wygl±da jak heros, w wodzie dokonuje cudów, opiekuje siê nami, bo my dopiero zaczynamy siê zanurzaæ, jest mêski, a do tego wra¿liwy ekologicznie (troszczy siê o rafê koralow±). Wszystkie kobiety trac± dla niego g³owê, ach, jak by³oby cudownie mieæ takiego mê¿czyznê tylko dla siebie, a on - jak w ba¶ni - wybiera w³a¶nie nas. Przenosimy siê do Australii, by budowaæ tam wspólne szczê¶cie, albo namawiamy go do powrotu do cywilizacji, bo taki mê¿czyzna przecie¿ wszêdzie sobie poradzi. Po roku l±dujemy z popijaj±cym osi³kiem, który w sezonie ma kilka romansów z kursantkami, albo ze smêtnym nieudacznikiem, który ¿yje na nasz koszt i obwinia nas, ¿e przez nas porzuci³ jedyne, co kocha³. Idealistyczna wizja boga g³êbin jako wymarzonego partnera ¿yciowego rozwiewa siê bezlito¶nie.
Albo i nie.

Albo i nie. Kiedy ona widzi jego romanse, alkohol i ogóln± gnu¶no¶æ, cierpi, ale trwa, bo to nic, to przej¶ciowe, pod wp³ywem jej mi³o¶ci on siê zmieni.

Od czego to zale¿y?

Na przyk³ad od si³y marzenia, by byæ kobiet± wyj±tkowego mê¿czyzny. Dziewczynka mo¿e mieæ takie do¶wiadczenie - widzi tatusia jako najsilniejszego, najlepszego, a przy tym urzeczonego swoj± córeczk±. Chcia³oby siê wskrzesiæ to doznanie. Du¿a dziewczynka, która mia³a szczê¶cie i najpierw tê idealizacjê przesz³a, potem - nie skre¶laj±c ojca, tylko widz±c go bardziej prawdziwie - z niej wyros³a, nie musi tego szukaæ w doros³ym ¿yciu. Ale je¶li przekonanie o wyj±tkowo¶ci ojca nie mog³o w naturalny sposób siê rozproszyæ, to kobieta idzie przez ¿ycie, marz±c, by poczuæ siê jak trzylatka przy idealnym mê¿czy¼nie. I nasz nurek to pragnienie o¿ywia. A gdy pojawiaj± siê rysy, ona my¶li, ¿e jak siê postara, to znów bêdzie jak kiedy¶.

Å aÅ¡tín-Stráže betónové žumpy